 |
FORUM POWIATU GŁUBCZYCKIEGO FPG: Miłośników ziemi głubczyckiej i wszystkiego co z nią związane. Gmina Baborów, Gmina Branice, Gmina Kietrz, Gmina Głubczyce: informacje, turystyka, kolej, sport, zdjęcia, pamiątki oraz Opolszczyzna, Polska i Świat.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
rodin Pasjonat

Dołączył: 30 Kwi 2006 Posty: 507 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Głubczyce Płeć: 
|
Wysłany: Śro 12:58, 02 Maj 2007 Temat postu: Panna młoda uprowadziła gościa weselnego |
|
|
Mówią o tym w radiu (RMF, Zet), piszą w Internecie... Super. Głubczyce stają się sławne... Turystyka musi się rozwijać
Cytat: | Panna młoda uprowadziła gościa weselnego
Wszystko zaczęło się od kradzieży telefonu komórkowego na weselnej imprezie. Później była jazda w bagażniku, kopanie dołu, aż wreszcie powrót do domu w samej bieliźnie. Wszystko to rozegrało się w powiecie głubczyckim.
W niedzielę do Komendy Powiatowej Policji w Głubczycach zgłosił się mężczyzna i poinformował, że w nocy był przemocą wciągnięty do bagażnika samochodu, grożono mu śmiercią oraz kazano kopać łopatą dół.
Jak ustaliła policja w sobotę 24-letni Piotr B. udał się na wesele swojego kolegi z pracy. Podczas biesiady weselnej doszło do kradzieży telefonu komórkowego na szkodę jednego z gości. Biesiadnicy podejrzenie rzucili właśnie na 24-latka. Goście weselni: 46-letni Piotr S., 16-letni Tomasz S. oraz 31-letni Piotr Z. używając gróźb i przemocy zmusili go do wejścia do bagażnika samochodu. Autem kierowała panna młoda 24-letnia Agnieszka S. Wyjechali za miejscowość. Tam mężczyźnie kazano się rozebrać do bielizny i kontynuowano "przesłuchanie". Kazano mu łopatą kopać dół i grożono. Mężczyzna zdołał przekonać weselników do tego, że jest niewinny i ci go wypuścili. Pieszo, w skarpetkach przeszedł prawie 20 km zanim dotarł do domu w Głubczycach.
Policjanci zajęli się także sprawą kradzieży telefonu podczas wesela. Ustalili, że sprawcą był mężczyzna, który później zgłosił fakt pozbawienia go wolności przez biesiadników wesela.
Świeżo upieczonej mężatce i pozostałym sprawcom przedstawiono zarzuty zmuszania do określonego zachowania i bezprawnego pozbawienia wolności. Grozi im za to kara nawet do 5 lat pozbawienia wolności.
Taka sama kara grozi sprawcy kradzieży telefonu. |
Źródło: onet.pl |
|
Powrót do góry |
|
 |
Bril Weteran

Dołączył: 30 Kwi 2006 Posty: 2493 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: OGL Płeć: 
|
Wysłany: Śro 14:07, 02 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
buhahahaha xD dobre, nie słyszałam o tym jeszcze co za głupota
No, tak Głubczyce co jakiś czas staja się sławne  |
|
Powrót do góry |
|
 |
rodin Pasjonat

Dołączył: 30 Kwi 2006 Posty: 507 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Głubczyce Płeć: 
|
Wysłany: Pią 11:35, 04 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
kolejne doniesienia
Cytat: | Ścigająca panna młoda
W niedzielę o świcie Paweł myślał, że nie dożyje wieczora. Tego wesela w Lisięcicach nikt nie zapomni.
Kto skoczył po łopatę? Panna młoda? A może organista? Na dworze świtało, kiedy powiedzieli Pawłowi: Wykop sobie dołek. Dołek - znaczy się własny grób, jak w jakimś kryminale. No to Paweł wziął łopatę i kilka razy wbił ją w ziemię. Gdzie? Nie wiadomo. Paweł pamięta, że obok stały ruiny jakiegoś domu. Drogi nie pamięta. Z bagażnika samochodu nic nie widać.
- Zaraz! - Piotr S., wujek panny młodej, przerywa relację Pawła. - Nikt go do bagażnika nie pakował! I żadnego dołka nie było!
Gdzie jest moja nokia?
Panna młoda to Agnieszka S., lat 24, uśmiechnięta brunetka, mieszkanka wsi Lisięcice, powiat głubczycki. W zeszłą sobotę o 14.00 w kościele wyszła za mąż za Grzegorza. Ślub planowali od pięciu miesięcy. Sukienkę oraz bukiet pachnący zakupili w Głubczycach. Zamówili organistę - DJ-a takiego, który skoczną muzyką raduje weselników. Zaklepali salę w dawnym przedszkolu. Jadło wjechało na stoły, napitków nie brakowało. Pięknie było. Tak jak powinno być na każdym weselu.
- Paweł to więcej tańczył z moją żoną niż ja sam - śmieje się Grzegorz, pan młody. - W delegacji przyjechał, z mojego zakładu pracy z prezentem go wysłali. Kto mógł przypuszczać, że to złodziej?
- Przyjechał na występy gościnne, najadł się, napił, potańczył i zepsuł nam wesele - wzdycha panna młoda.
Było już po oczepinach - tylko dlatego nie miała już na sobie ani welonu, ani białej sukienki. Goście powoli rozjeżdżali się do domów i salę już sprzątano, gdy ciotka Krystyna spytała: - Gdzie jest moja nokia?
Telefon ciotki przez całe wesele leżał sobie obok portfela, w torebce. Na imprezie ze trzydzieści osób, wydaje się, że sami swoi, kto by tam w tańcu torebki pilnował.
Piotr B., którego wszyscy nazywają Pawłem, ma lat 24, lakiernik, drobnej postury, blondyn. Kiedy ciotka zorientowała się, że zniknął jej portfel i telefon, od razu podejrzenie padło na niego.
- Bo latał cały czas po sali - argumentuje rodzina S. - Kręcił się i kręcił, jakby czegoś szukał. A potem zwyczajnie uciekł.
Wersja Pawła: zrobiło się bardzo późno, z wesela już dożynki, czas do domu, a dom w Głubczycach, z Lisięcic to jakieś 8 km. Panna młoda, która rozwoziła samochodem biesiadników, gdzieś zniknęła, trzeba iść na nogach, a noc zimna była.
- Uciekł - twierdzi z mocą pan młody. - Szukaliśmy go. Patrzymy - a on w przydrożnym rowie siedzi. To go pytamy, czy zabrał komórkę.
- A on, że nie - dopowiada panna młoda. - Normalnie z nim rozmawialiśmy. Mówimy mu: po dobroci wróć z nami do domu weselnego. To on wsiadł i pojechał z nami.
Na weselnej sali przekonywali Pawła, żeby się przyznał. W sprawę zaangażował się Piotr S., wuj Agnieszki i mąż poszkodowanej Krystyny.
- Każdy by się na moim miejscu zdenerwował - tłumaczy wuj.
- Człowiek jest durny - komentuje ciotka Krystyna. - Trzeba było od razu policję wezwać.
- Myśleliśmy, żeby samemu sprawę załatwić, bo policja to zeznania i różne kłopoty - relacjonuje panna młoda. - Mógł nam po prostu oddać komórkę i byłoby po wszystkim.
Paweł B. twierdził, że nie mógł, bo nie wziął. I jeszcze, że jest niewinny. Następnego dnia, na policji, przyznał się do kradzieży. Dziś mówi, że był pod presją.
Przyznaj się, bo będziesz wisiał
Wiadomo, że w niedzielę o świcie kilka razy jechał samochodem prowadzonym przez pannę młodą i w towarzystwie biesiadników - wuja, Piotra S, jego 16-letniego syna, Tomasza, oraz 31-letniego organisty Piotra Z. - tego od weselnej muzyki.
Wiadomo, że kilka razy puszczano Pawła wolno, żeby znów go przydybać. Poza tym wersje są rozbieżne.
- Wpychali mnie do bagażnika - płacze Paweł. - Myślałem, że chcą mnie zabić.
- Jak on umie kłamać! - oburza się Agnieszka.
Telefon żony znaleźliśmy w rowie - dodaje wuj. - Złodziej musiał go tam porzucić.
Rodzina S. twierdzi, że nikt chłopaka do bagażnika nie wpychał. Nikt go nie wywoził w miejsca nieznane, na pole, do lasu. Nikt mu łopaty do ręki nie wkładał, żeby sobie grób wykopał. Straszono go jedynie policją.
- Na tej łopacie to ja leżałem w bagażniku - twierdzi Paweł. - Dwóch aut używali. Panna młoda robiła za kierowcę. Wujek powiedział, że jak się nie przyznam, powieszą mnie w lesie na drucie kolczastym.
- Ja tam nic podobnego nie pamiętam. Człowiek był wypity, różne rzeczy mógł wygadywać - odpiera zarzuty wuj. - No cóż, atak jest najlepszą obroną.
Ponoć przy kopaniu grobu organista, który wcześniej kilka razy uderzył Pawła B., uznał, że już dość, że skoro się chłopak nie przyznaje, trzeba go puścić wolno.
- Jeszcze tylko chcieliśmy go przeszukać - relacjonuje Agnieszka. - Kazaliśmy mu się rozebrać, żeby sprawdzić ubranie. Potem je na siebie założył i poszedł, jak przyszedł - w garniturze.
Danuta B., matka Pawła: - Było przed ósmą rano, kiedy syn stanął w drzwiach. Miał na sobie tylko spodenki i przemoczone skarpetki. Rozebrali go tam na drodze, kilometry od domu, a w nocy z soboty na niedzielę padał deszcz. Puścili go w skarpetkach!
Panna młoda czy Czarna Mamba
Rodzina B. od razu pobiegła na policję w Głubczycach. Roman, ojciec Pawła, zna się na paragrafach. Tego, co synowi zrobili weselnicy z Lisięcic, nie puści płazem.
Policja przesłuchała wszystkich. Paweł ułatwił jej zadanie, przyznając się do kradzieży. 24-godzinny sąd skazał go od ręki na 4 miesiące pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata.
Pozostaje sprawa bezprawnego pozbawienia wolności oraz zmuszania Pawła B. do określonego zachowania - na to są paragrafy. Pannie młodej i trzem jej weselnikom grozi po 5 lat więzienia.
- To bzdury jakieś - Agnieszka nieustająco i beztrosko się uśmiecha. - Nie ma się co denerwować.
- To już nie można w tym kraju samemu złodzieja złapać? - dziwi się ciotka Krystyna.
- Teraz on naszą rodzinę oczernia na całą Polskę, a my nic nie możemy z tym zrobić - wzrusza ramionami Grzegorz, młody mąż.
Sprawa stała się rzeczywiście głośna. W środę informację o wydarzeniach na weselu w Lisięcicach opublikowały wszystkie portale internetowe zaraz obok komunikatów na temat ważnych wydarzeń krajowych i zagranicznych. Udział panny młodej rozemocjonował internautów na forach w globalnej sieci. Ludzka wyobraźnia od razu stworzyła obraz Agnieszki - prowodyrki wszystkiego, krewkiej panny młodej, niczym Czarnej Mamby z filmu "Kill Bill”.
- Wychodzi z tego, że moja żona to jakaś szalona panna młoda, a to zwykła dziewczyna i jest na dodatek w ciąży - mówi Grzegorz.
Dziecko ma się im urodzić pod koniec listopada.
- Boję się więzienia, bo każdy by się bał - mówi Agnieszka i jakby na przekór wszystkiemu znów się uśmiecha. - Tylko co ja mogę teraz zrobić? Wiadomo, że każdy chce się wybielić, tamten Paweł też. Ale żebyśmy komuś mieli grozić śmiercią za kradzież komórki? To jest po prostu śmieszne.
Oko za oko
W głubczyckim mieszkaniu rodziców Pawła Danuta B. wraz z mężem Romanem jak raz oglądają program "Anna Maria Wesołowska”. Obydwoje lubią sądowe i kryminalne historie. W telewizji, proszę bardzo, ale nie w prawdziwym życiu.
- Po co by syn brał nokię za 200 zł, skoro ma swój telefon wart 800 zł? - argumentuje ojciec. - Tamci bawili się z nim jak kotek z myszką - łapali i wypuszczali. Wzięli mu ciuchy, komórkę i klucze. Telefon przynieśli na policję, a gdzie reszta rzeczy?
Na obdukcję ojciec syna nie zawiózł, bo by się wtedy czyn liczył jako zwykłe pobicie, a nie bezprawne pozbawienie wolności. Ojciec podkreśla, że Paweł to dobry chłopak - wolontariuszem jest w klasztorze, wszyscy mu tam ufają. Tylko w tych Lisięcicach kozła ofiarnego z chłopaka zrobili.
- Jeśli wziął cokolwiek, niech odpowiada za swój czyn - mówi Roman B. - Ale niech tamci też odpowiadają za swój. Nie może być tłumaczenia, że weselnicy byli nagrzani. Żadne pijaństwo ich nie usprawiedliwia.
Ojciec zastanawia się teraz tylko, czy słusznie szedł na komendę. Może trzeba było kilku chłopaków z Głubczyc skrzyknąć, założyć pończochy na twarze i wjechać w niedzielę do Lisięcic na poprawiny? Oko za oko. Ząb za ząb. Już Pawlak mówił: prawo prawem, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie.
Na październik planowany jest ślub siostry Pawła. Na pewno wesele się uda. Będzie romantycznie. A nie tak jak w tych Lisięcicach. |
Źródło: nto.pl |
|
Powrót do góry |
|
 |
x-MaG Moderator

Dołączył: 16 Maj 2006 Posty: 439 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: się wziął hardcore?
|
Wysłany: Pią 13:00, 04 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Wypas
Bardzooo dziwne, że każda strona ma swoją wersje Pewnie żadna nie jest do końca prawdziwa  |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|