FORUM POWIATU GŁUBCZYCKIEGO

kas86

W sobotę 28 marca 2009 w okolicach godziny 18:00 na wylocie z Grobnik w stronę Głubczyc zdarzył się wypadek. Akurat tamtędy przejeżdżałem. Na drodze leżał mężczyzna - rowerzysta z rozbitą głową. Wyglądało jednak na to, że przewrócił się, a nie został potrącony przez samochód. Czy ktoś wie dokładniej co się stało?

Ale dlaczego o tym piszę? Otóż chyba powyżej 15 minut czekać trzeba było na karetkę pogotowia. Czy ktoś wie, czy nadal numer 999 obsługiwany jest przez Kędzierzyn-Koźle? Czy może nasze głubczyckie pogotowie tak długo (zważywszy na w sumie niedużą odległość do miejsca zdarzenia) każe na siebie czekać?

Solve · Wysłany: Nie 11:12, 29 Mar 2009 Temat postu:

Mo.że to nie na temat, ale może jednak tak

Kiedyś byłam świadkiem potrącenia rowerzysty przez samochód. Zdażyło się to koło szpitala, kilka kroków było do szpitala. Po 15 minutach dopiero przyjechała karetka, tłumacząc się, że czekała na odzew z Koźla.
Niedorzeczność, mężczyzna niestety zmarł.

kas86 · Wysłany: Nie 12:06, 29 Mar 2009 Temat postu:

Chyba wiem o który wypadek chodzi - tu przy bramie ogródków działkowych, na skrzyżowaniu Żeromskiego ze Skłodowskiej-Curie. A czy to nie było wtedy tak, że karetki przyjeżdżały z Kędzierzyna?

Solve · Wysłany: Nie 14:54, 29 Mar 2009 Temat postu:

Może i tak było, ale nie można nagiąć w takim przypadku procedur? Mógł chociaż ktoś ze szpitala przybiec.

malymis2 · Wysłany: Pon 11:07, 30 Mar 2009 Temat postu:

Chyba jednak nadal dyspozytornia karetek jest w K-Koźlu a firma Falck ma tutaj tylko bazę.

Diosmektyt

Z tego co wiem to nie ma w Głubczycach Pogotowia Ratunkowego.
Jest baza Falcka tylko. Dzwoniąc na pogotowie odbiera ktoś z Kędzierzyna.
W każdym razie lepiej nie mieć jakiś poważniejszych problemów wymagających przyjazdu pogotowia...

kas86

Kilka tygodni temu miałem taką sytuację: po godzinie 23:00 na ulicy Żeromskiego pod dawnym GS spotkałem człowieka, któremu zaczął nawalać bypass. Wezwaliśmy pogotowie. Podałem dokładnie lokalizację pani która odebrała, ale ona po tym wszystkim spytała, w jakim mieście to się dzieje... No to mówię, że Głubczyce a ona wtedy "proszę powtórzyć po kolei adres". Mówię że to jest na ulicy i że jak karetka wyjedzie to na pewno zobaczą, bo jest noc i mało kto się kręci po ulicy. Ale ona się uparła by podać dokładniejszy adres. Człowiek słabnie a ona się mnie jeszcze do tego pyta, ile ten pan ma lat. A ja skąd mam wiedzieć skoro go nie znam? Mówię "ok. 50". No to wtedy kilka DŁUGICH sekund ciszy i w końcu słyszę "dobrzę, to wyślę tam karetkę". No i teraz czekać, aż przyjadą... no nie kłamiąc powiem że przynajmniej 6 minut brak karetki, a powinni jechać jakieś 2 minuty spod szpitala do miejsca, gdzie był ten człowiek. W końcu on się zdenerwował (o zgrozo w jego stanie!) i zaczął iść sam w stronę szpitala. Spotkaliśmy karetkę już na wylocie z ulicy Skłodowskiej-Curie. Dodam, że gdy tak długo czekaliśmy na przyjazd pogotowia, zadzwoniłem jeszcze raz i spytałem czy karetka jedzie z Kędzierzyna czy z Głubczyc. A pani oburzona odparła że karetka JUŻ JEDZIE. Tylko że jej widać nie było na horyzoncie. Dlaczego zapytałem skąd jedzie? Bo jakby się okazało że z KK, to lepiej żeby w ogóle nie jechali, to już lepiej żebyśmy sami przyszli do szpitala.